Zgrupowanie AK wraz z dywizjonem 27 p. uł. z kresów dotarło w dniu 26 lipca 1944 r. i zakwaterowało nad Wisłą w Dziekanowie Polskim koło Puszczy Kampinoskiej. Jeszcze w ostatnich dniach lipca 1944 ułani chorążego wraz z kwatermistrzem zgrupowania por. „Jastrzębiem” Aleksandrem Wolski udali się dwa razy do Niemców do Twierdzy Modlin oraz do magazynów niemieckich w Kazuniu, po opatrunki i lekarstwa, żywność oraz broń, amunicję i granaty. W trakcie drugich „odwiedzin” kiedy już ułani odchodzili z łupem zostali przez posterunek niemiecki ostrzelani. Jeden ułan został zabity a drugi został ranny. Reszcie ułanów z por. „Jastrzębiem” udało się powrócić do obozu. Po tym incydencie rozkazano wymarsz do pobliskiej Puszczy Kampinoskiej. Tam pododdziały zakwaterowały się w wyznaczonych wsiach i gospodarstwach. Stoczono zwycięską walkę z Niemcami w dokonanym ataku na wieś Aleksandrów. W tej walce udział wzięli ułani chor. „Nieczaja” Zdzisław Nurkiewicza w sile; pierwszy szwadron i pluton CKM por. „Jara” przy udziale piechoty sierżanta „Opończy” Waldemara Żuchowicza. Po oczyszczeniu terenu puszczy z Niemców nazywano go „Niepodległą Rzeczpospolitą Kampinoską”. Kawaleria Nurkiewicza i szwadron CKM bez przerwy brały udział we wszystkich walkach w okolicy oraz w Powstaniu Warszawskim. We wsi puszczańskiej Krogulec gdzie mieściło się dowództwo 27 pułku ułanów zainstalowana była radiostacja KG AK, która cały czas utrzymywała łączność z Londynem, był też lazaret/szpital wojenny.
Podczas pobytu w Puszczy Kampinoskiej oddziały z nowogródczyzny stanowiły główny trzon Pułku „Palmity-Młociny”. Jego dowódcą był Adolf Pilch „Góra”, „Dolina”. W jego skład wchodziły trzy kompanie piechoty odpowiednie służby oraz kawaleria. Dowódcą 27 pułku ułanów był Zdzisław Nurkiewicz „Noc”, „Nieczaj”. Pułk składał się z następujących szwadronów:
I szwadron – dowódca Jan Jakubowski „Wołodyjowski”, „Dąb”.
II szwadron – dowódca Józef Niedźwiedzki „Szary”, „Lawina”.
III szwadron – dowódca Narcyz Kulikowski „Sum”, Narcyz”.
IV szwadron – dowódca Aleksander Pietrucki „Jawor”.

ATAK NA LOTNISKO
1 sierpnia 1944 roku wybucha Powstanie Warszawskie. Zgodnie z wcześniejszymi planami siły AK z Puszczy Kampinoskiej zaatakowały lotnisko na Bielanach. Atak okupiony został stratami. Następnego dnia, Józef Krzyczkowski „Szymon” dowodzący oddziałami, postanowił powtórzyć atak. Tego dnia miał już do dyspozycji także partyzantów z nowogródczyzny, w tym liczący 231 ułanów dywizjon kawalerii.
Atakujących lotnisko osłaniały dwa szwadrony ( I i II) 27 pułku ułanów pod dowództwem chorążego „Zbycha”. Spieszeni ułani zajęli stanowiska w lewo od szosy Warszawa-Modlin, na wschodnim skraju Młocin, frontem na Buraków. Na to ubezpieczenie wjechała niemiecka kolumna samochodów ciężarowych z piechotą. Podczas walki zniszczono 4 pojazdy Dopiero z chwilĄ dotarcia na miejsce walki niemieckiej broni pancernej dowodzący kawalerią zarządził odwrót.
W tym samym czasie III szwadron pod dowództwem „Suma” zamykał szosę z Modlina do Warszawy na wysokości Pieńkowa. Tu w zasadzkę ułanów także wpadła niemiecka kolumna samochodów. Zniszczono kilka z nich, zabito 26 Niemców, zdobyto 16 karabinów, 3 pistolety oraz sporo amunicji. Szwadron miał minimalne straty – był 1 poległy oraz 2 rannych.

„PSIE POLE”
3 sierpnia , 3 kompania Zgrupowania Stołpeckiego kwaterowała w Janówku. Na ubezpieczenie natknął się liczący około 250 żołnierzy oddział niemiecki. Rozpoczęła się walka. Ubezpieczenie zostało wsparte przez 3 kompanię natomiast III szwadron pod dowództwem „Narcyza” otrzymał rozkaz by obejść Niemców z tyłu i z boku. Oddziały AK zaczęły zamykać kocioł. Nie ryzykują jednak frontalnego szturmu, który kosztował by ich zbyt wielu zabitych. Zamiast tego przytłaczają Niemców ogniem i systematycznie likwidują wrogów ukrytych w pagórkowatym terenie. W niektórych miejscach walczono na granaty. Wreszcie niemiecka obrona pękła. Walka dobiegła końca. Zabito 70 Niemców. Ich straty mogły być jeszcze większe gdyby nie to, że duża część oddziału wycofała się na południe głębokim rowem o istnieniu którego partyzancji nie wiedzieli. Do niewoli wzięto 15 jeńców, ale gdy okazało się, że to Mazurzy i Warmiacy puszczono ich wolno. Podczas walki zdobyto: 30 karabinów, 1 rkm, 4 pistolety maszynowe, 10 pistoletów oraz wiele amunicji
i wyposażenia. Z powodu wielkiej ilości trupów niemieckich na stosunkowo niedużym terenie, miejsce walki nazwano „Psim Polem”.
Zwycięstwo okupione zostało jednak wysokimi stratami. Ze wszystkich polskich oddziałów biorących udział w walce poległo 11 zaś 10 było rannych.

KIŚCIENNE
29 sierpnia placówka AK pod Kiściennym została zaatakowana przez niemiecki oddział próbujący otworzyć drogę na Kazuń. Nieprzyjacielska kolumna przeszła wąski pasek lasu i jej ubezpieczenie skierowało się wprost na partyzancki szpital ulokowany
w Krogulcu. Do walki wszedł III szwadron pod dowództwem „Narcyza” który na odkrytej przestrzeni zaatakował z flanki niemiecką kolumnę. Rozpoczęła się rzeź zaskoczonych Niemców. Ci którzy cofali się do lasu dostali się pod ogień jednego z ułańskich plutonów, który zdążył tam zająć stanowiska. Zwycięstwo przekroczyło najśmielsze oczekiwania: zginęło 140 Niemców przy stratach własnych jeden zabity i jeden ranny. Podczas walki zdobyto oczywiście broń i wyposażenie.

TRUSKAW
Od początku września ubezpieczenie stacjonujące we wsi Pociecha zostało obłożone nieustannym ostrzałem artyleryjskim prowadzonym z rejonu miejscowości Truskaw. Dowódca pułku postanowił głębokim wypadem zlikwidować niemiecki oddział ochraniający artylerię, liczył on wedle szacunków około 500 żołnierzy. Termin akcji wyznaczono na 2 września, a w nocnym ataku miało wziąć udział jedynie 80 wyśmienicie uzbrojonych partyzantów.
Nocny atak przyniósł niesamowity sukces. Straty nieprzyjaciela były olbrzymie. Zniszczono kilkanaście dział artyleryjskich oraz wysadzono w powietrze około 30 wozów załadowanych amunicją. Zdobyto wiele broni. Niemieckie straty w ludziach trudno ocenić. Dowodzący akcją, na podstawie późniejszych meldunków łączniczek (Niemcy zorganizowali pogrzeb poległych) podaje, że zginęło ich około 250, a rannych zostało około 100. Tomasz Zatwarnicki podaje natomiast, że w akcji zginęło 91 żołnierzy RONA i Niemców. Straty atakujących oddziałów AK były zdumiewająco małe i wynosiły jedynie siedmiu poległych.
Równolegle z atakiem na Truskaw III szwadron miał zaatakować oddziały nieprzyjaciela stacjonujące w Sierakowie. Jak się jednak okazało tuż przed atakiem oddział ten opuścił stanowiska i na noc przeniósł się do głównego oddziału w Truskawiu.

MARIANÓW
Już następnej nocy (3 września) przeprowadzono akcję planowaną już od dawna. Jej celem była miejscowość Marianów, w innej części Puszczy Kampinoskiej) gdzie stacjonowały dwie kompanie RONA dowodzone przez Niemców. Oddział około 80 ułanów wyselekcjonowanych ze szwadronów 2 i 4 pod dowództwem „Nieczaja”, „Dąbrowy” i „Lawiny” zaatakował wieś od strony południowej gdzie nie były wystawione ubezpieczenia. Grupa szturmowa została podzielona na siedem części tj tyle w ilu domach kwaterowali
okupanci. Wstępnie uderzenie planowano na godzinę 24.00, ale bezchmurna księżycowa noc spowodowała przesunięcie ataku na godzinę 3.00. Zielona rakieta była sygnałem do rozpoczęcia szturmu. Grupy doskonale znające zadanie jak huragan przeszły przez wioskę niszcząc wyznaczone punkty. O szybkości akcji niech świadczy fakt, że trwała ona tylko 30 minut. Wystrzelenie białej rakiety oznaczało wycofanie się do lasu. Decyzja była słuszna bowiem tuż po tym Marianów został ostrzelany przez artylerię niemiecką stacjonującą w sąsiednich wioskach, co jeszcze bardziej powiększyło straty wroga.
Akcja w Marianowie była kolejnym triumfem kawalerii. Straty nieprzyjaciela to około 60 zabitych i 24 jeńców. Ponadto ułani zdobyli: 2 erkaemy, 7 pistoletów maszynowych, kilka koni z siodłami oraz wiele sprzętu i wyposażenia. Straty własne: 1 zabity i 5 rannych.

PIASKI KRÓLEWSKIE
W miejscowości Piaski Królewskie, na zachodnim skraju Puszczy Kampinoskiej (około 20 kilometrów od miejsca postoju kawalerii) Niemcy uruchomili tartak i na masową skalę zaczęli wycinkę sosnowego drzewostanu na potrzeby frontu. W tartaku pracowało około 100 nieuzbrojonych robotników Organizacji Todta (głównie Belgów i Francuzów), a ich ochronę stanowiło ponad 30 esesmanów. W nocy z 6 na 7 września uderzenie pod ogólnym dowództwem „Doliny” przeprowadziły następujące oddziały: kompania piechoty pod dowództwem „Lawy”, 1 i 4 szwadrony kawalerii dowodzone przez „Wołodyjowskiego” i „Jawora” oraz szwadron ckm pod dowództwem „Jara”. Po bezgłośnym obezwładnieniu wartowników nastąpił szturm z trzech stron. Walka nie trwała długo, w jej rezultacie zginęło 33 esesmanów. Natomiast najemni robotnicy nie przejawiali żadnej ochoty do bitwy, a kilku nawet przyłączyło się do polskich oddziałów. Straty własne wynosiły 11 rannych. Zdobyto: 3 ckm-y, kilka rkm-ów, kilkadziesiąt karabinów, 5 pistoletów maszynowych, amunicję, mundury i kilka wozów żywności. Kompleks tartaczny został doszczętnie zdemolowany i zniszczony co było dla Niemców olbrzymią stratą.

„SPADAJĄCA GWIAZDA”
27 września Niemcy rozpoczęli, zakrojoną na szeroką skalę operację pod kryptonimem „Spadająca Gwiazda” podczas której mieli rozbić znajdujące się w Puszczy Kampinoskiej oddziały polskie. Ubezpieczenia partyzanckie stacjonujące w wielu miejscowościach były atakowane przez siły niemieckie. Do walki włączała się artyleria. Lotnictwo bombardowało Wiersze i Brzozówkę.
Na rozkaz majora „Okonia” (Alfons Kotowski) dowodzącego Zgrupowaniem Kampinos nocą z 27 na 28 września oddziały miały opuścić puszczę i kierować się na południe, na Kielecczyznę. Marsz nie był przygotowany. Kolumna partyzancka liczyła 2 tysiące żołnierzy
i około 300 furmanek. W daleką drogę zabierano nawet szpital partyzancki i Niemieckich jeńców (około 100-150 osób). Jako straż
przednia szły szwadrony 2 i 4, a całą kolumnę zamykały szwadrony 1 i 3. Kolumna była rozciągnięta na wiele kilometrów co oczywiście nie uszło uwadze Niemców.
28 września, nad ranem zgrupowanie dotarło do miejscowości Bieliny. Tam miano przeczekać dzień. Czas postoju nie został jednak wykorzystany na ukrycie rannych i zmniejszenie taboru.
Następnej nocy zgrupowanie dotarło do rzeki Utraty, w rejonie Łuszczewka. Tam przez jeden, jedyny wąski przepust miała się przeprawić ogromna ilość wojska i taborów. W tym czasie „Okoń” zdecydował wreszcie aby rannych ulokować w okolicznych wioskach.
Na oczekujące na swoją kolej oddziały wjechało kilka niemieckich transporterów opancerzonych powodując panikę. Główne uderzenie przyjął na siebie 1 szwadron ułanów, który w tej walce nie miał szans. Opór stawiała także kompania piechoty dowodzona przez „Jerzego”. Ich walka pozwalała pozostałym systematycznie przeprawiać się na drugi brzeg rzeki, ale straty wśród oddziałów oraz wśród taborów były olbrzymie. Nieuchronnie zbliżała się tragedia. Do walki włączył się wtedy 3 szwadron kawalerii. Nadeszli w samą porę pozwalając pozostałym rozproszonym oddziałom ewakuować się na drugą stronę rzeczki.
Straty osobowe wynosiły po stronie polskiej 20 zabitych i 10 rannych, ale straty w taborach były olbrzymie. Stracono prawie 100 wozów, a wraz z nimi wiele cennego sprzętu.
Kolumna zgrupowania pomimo walki posuwała się nadal na południe. Podczas przekraczania szosy Warszawa-Sochaczew 2. szwadron ułanów idący w straży przedniej natknął się na niemiecką kolumnę samochodów. Ułani po spieszeniu zaatakowali ją i zniszczyli otwierając drogę dla reszty oddziałów. Kolejne potyczki miały miejsce pomiędzy Stanisławowem, a Basinem, oraz w Baranowie.

W Puszczy Kampinoskiej 27 pułk ułanów liczył 4 oficerów, 89 podoficerów i podchorążych oraz 507 ułanów.
Działając w ramach brygady „Palmiry-Młociny, „Grupy Kampinos” w puszczy poległo 96 ułanów, rannych zostało 126 w tym dowódca 27 pułku ułanów.
Zabito około 841 i roniono około 411 Niemców. Kawaleria chorążego Nurkiewicza przeprowadziła 26 bitw i potyczek
z nieprzyjacielem.